Radość z pozbycia się kołnierza nie trwała zbyt długo. Następnego ranka, Moś się drapnął. Założyłam kubraczek i tu pojawił się problem. Kubraczek przeszkadzał. Moś go zlizywał i szarpał aż nitki zaczęły wyłazić. Przez cały dzień dumałam w co Mosia odziać (kołnierz nie wchodził już w grę). Na noc mnie w końcu olśniło. Zrobiłam Mosiowi pelerynkę ze skórzanej spódnicy i przymocowałam ją do szeleczek. Nie troczy się. Nie przeszkadza. No i zakrywa dokładnie i tylko to, co powinna. :)
Super wynalazek i widać że kotek zadowolony :))
OdpowiedzUsuńPewnie, że zadowolony. Przecież w końcu kołnierza nie musi nosić. :)
Usuń