poniedziałek, 25 czerwca 2012

Kiciuś Wyczynowiec

Coś Kiciusia opętało ostatnio. Klamkę sobie chwilowo odpuścił,  wskoczył za to na drzwi. Pospacerował chwilkę i stwierdziwszy, że już ani wyżej ani dalej nie pójdzie, zeskoczył na podłogę. Fotki nie posiadam niestety, bo zbyt zajęta byłam paczeniem na poczynania łobuza. Zastanawiam się, czy meble znowu przestawiać...

sobota, 23 czerwca 2012

Białe ściany, drzwi bez klamek...

Przez te koty to ja w coraz większą paranoję popadam. A zaczęło się od Isiuni, która pod moją nieobecność otworzyła kiedyś szufladę i wyjęła z niej szeleczki Mosia. Omal zawału nie dostałam jak to zobaczyłam. Potem, okazało się że Isiunia także szafki umie otwierać. Był czas, kiedy na drzwiczkach pod zlewem wisiała kłódka z łańcuchem, żeby się kity do śmieci nie dobierały. Po nocach   rozlegały się złowrogie odgłosy, niczym w nawiedzonym domu, bo mała zołza nie dawała za wygraną. Potem, zastąpiłam ów łańcuch takimi blokadami, co to ludzie wymyślili ze względu na małe dzieci. Także lodówkę zabezpieczyłam w ten sposób, bo kiedyś koty zdołały zamrażalnik otworzyć...
A kilka dni temu, Kiciuś otworzył sobie drzwi do łazienki. Zdarzyło mu się raz i chyba przez przypadek, ale próbuje swój wyczyn powtórzyć. Dlatego wychodząc z domu wykręcam klamki w łazience i ubikacji (w łazience trzymam różne potencjalnie niebezpieczne przedmioty no, a w kibelku wiadomo: klapkę od sedesu pewnie kity dadzą radę podnieść). Muszę zainwestować w zamki z kluczami...

Kiciuś, z miną niewiniątka, duma co by tu wybroić:


piątek, 22 czerwca 2012

SuperMoś

Pelerynka ma chyba właściwości magiczne. Odkąd założyłam ją Mosiowi, kot z niezmordowanym zapałem poskramia piórka, walczy z papierkami i przepędza kulki z alufolii. Wczoraj odważył się nawet przebywać obok stopy Kiciusia. I kiziać ją wąsikami! Kiciuś był oburzony.



Rozpierająca Mosia energia dziwi tym bardziej, że kotuś ma katarek. Tak ciężko wczoraj posapywał, że byliśmy dziś u wetowej. Mosię zostało pokłute i zaproszone na dalsze kłucie w poniedziałek. :(



Czy tak wygląda przeziębiony kot?

Widoki

Kiedy zasypiam:


Kiedy się budzę:


środa, 20 czerwca 2012

Pelerynka

Radość z pozbycia się kołnierza nie trwała zbyt długo. Następnego ranka, Moś się drapnął. Założyłam kubraczek i tu pojawił się problem. Kubraczek przeszkadzał. Moś go zlizywał i szarpał aż nitki zaczęły wyłazić. Przez cały dzień dumałam w co Mosia odziać (kołnierz nie wchodził już w grę). Na noc mnie   w końcu olśniło. Zrobiłam Mosiowi pelerynkę ze skórzanej spódnicy i przymocowałam ją do szeleczek. Nie troczy się. Nie przeszkadza. No i zakrywa dokładnie i tylko to, co powinna. :)



wtorek, 19 czerwca 2012

Tardisowe drapaki

Wczoraj tak byłam zajęta wprowadzaniem zmian w życie kiciusiów, że nie zdążyłam notki napisać. Dlatego dziś będą dwie.

Wypadałoby w końcu wyjaśnić skąd nazwa bloga. Otóż jest taki serial, zatytułowany Doctor Who, który opowiada o przygodach kosmity - Doctora, podróżującego po wszechświecie w swojej TARDIS - statku kosmicznym i wehikule czasu o wyglądzie niebieskiej budki telefonicznej. Na punkcie TARDIS mam absolutnego fioła, widzę ją wszędzie (nawet w nieszczęsnych toitoikach) i marzę o tym by zbudować kitom taki oto drapak:


Albo taki:


Zdaję sobie jednak sprawę, że z takiego drapaka bardziej ucieszyłabym się ja niż kiciusie. One kochają swój, wysoki do sufitu. Można się po nim wspinać jak po drzewie. I ma hamaczek... Nie przeszkadza im wcale, że jest już strasznie sfatygowany. A ja pocieszam się tylko, że nasz drapak jest chociaż niebieski. Jak TARDIS.

Koniec sielanki

Mosia od kilku dni roznosiło. Chciał się bawić, ale złapawszy papierek w łapki nie mógł go nawet uśmiercić. Chciał biegać, ale wdrapawszy się na drapak zawadził kołnierzem o jedną z półek i zachwiał niebezpiecznie. Umyć też się nie mógł, a próbował z uporem maniaka. Nie wytrzymałam i zdjęłam ustrojstwo.

Za namową amyszki przygotowałam sobie ubranko z rękawa i udało mi się nawet Mosia odziać, jednakże zawadzało ono w toalecie. Stwierdziłam, że założę je więc jak kot się umyje i pilnowałam tylko, żeby nie drapał buby. Potem, pobawiliśmy się (w końcu się mogło kocię wyszaleć!) i przez chwilę Moś był chyba najszczęśliwszym kotem na świecie. Niestety, potem do akcji wkroczyły kiciusie...

Koty odpoczywały po szaleństwach z papierkiem: Isia na oknie, Moś obok na krześle, a Kiciuś na podłodze. Nagle, Iśka poderwała się do biegu. W panice, Moś zeskoczył z krzesła, a wtedy rzucił się do niego Kiciuś. Otoż, Kiciuś ubzdurał sobie w tym małym czarnym łepku, że Moś Iśkę krzywdzi i nie powinien się do niej zbliżać. A mała paskuda sama Mosia zaczepia i gryzie go w łapki. Kiedyś, Moś spał przytulony do Kiciusia, a ja niechcący nadepnęłam Iśce na ogon. Mała wrzasnęła, a Moś dostał od Kiciusia po łbie!

W każdym razie, sytuacja wróciła do normy. Znów słychać prychanie i warczenie, a nawet histeryczne wrzaski Mosia... A jeszcze rano, kiciusie tak się kochały...


Moś w kubraczku, który w końcu okazał się niepotrzebny. :)


Moś zezuje na papierek. :)


niedziela, 17 czerwca 2012

Przed kompem zasiąść czas

Kiciusie pomagają pisać bloga. 


Wiadomo wszak, że jeżeli pisze się na klawiaturze jedną ręką, a zwłaszcza lewą, to jest sprawniej i wygodniej. Myszki najlepiej wcale nie używać. Kiciuś daje to jasno do zrozumienia wzdychając przy każdym kliknięciu.


sobota, 16 czerwca 2012

Ujęcia z kołnierzem

Co może robić kocię odziane w kołnierz?
Otóż może wleźć do drapaka (czego bez kołnierza nie robiło nigdy) i zadziwić tym kiciusie, a następnie utknąć...


Może też zwinąć się w kuleczkę i spać jak gdyby nigdy nic.


Może natrętnie i nieustannie doklejać się do człowieka (tak jak w tej chwili), a także wpychać bez pytania na kolanka i udawać, że jest mu wygodnie.


Może nawet paczeć na Kiciusia z góry.


Co ciekawe, odkąd Moś nosi kołnierz, czyli już od jakichś dwóch tygodni, tylko raz słyszałam jak zawarczał. Lgnie do kiciusiów jak nigdy dotąd. Pewnie chodzi o to, żeby go umyły albo chociaż pocieszyły. Ech...


Jak nie urok to...

Kilka miesięcy temu Moś brał zastrzyki bo znowu przestał sikać. Z sikaniem (po długiej kuracji i cewnikowaniu) w końcu się poprawiło. Za to na skórze, w miejscu w którym (jak wetowa przypuszcza) go kłuto, zrobiła się buba. Bubę leczyliśmy zastrzykami, maściami i kropelkami. Moś nerwicy dostał od codziennych wizyt u weta. Postawiony na stole trząsł się i płakał. A najgorsze, że po miesiącu buba wcale się nie zagoiła. Zmuszona więc byłam Mosia zapakować w kołnierz. Kot jest nieszczęśliwy, ale bardzo dzielny. Nauczył się już skakać z tym czymś na głowie, a dziś bawił się nawet papierkiem. :)

Poniżej Moś cierpiący.


piątek, 15 czerwca 2012

Kiciusie towarzyskie

Trochę nie wypada tak na koty zwalać, ale zwykle jak człowiek zasiada przed kompem, to przyłażą, zagarniają kolanka, klawiaturę, ręce... Ciężko w takich warunkach cokolwiek napisać. Inna sprawa, że niezorganizowana jestem i czasu mi wciąż brakuje. Poza tym, czytelnicy terkotków dawno już pogodzili się z brakiem nowych wpisów i nikt tu teraz nie zagląda. To mnie demotywuje. No ale trudno, żeby ktokolwiek zaglądał skoro nie ma na co paczeć (taa, te cojapaczące koty też mnie odciągały od pisania). Toteż zmontowałam nowy baner i ikonkę z niebieskim kotem na cześć TARDIS (z góry uprzedzam, że odniesień do Doctora będzie dużo), a nawet favikonkę (której nie wiedzieć czemu nie widać, ech...) i zabieram się do pisania. Cel: jeden wpis dziennie. Czymajcie kciuki. ;)

Kiciusie pomagają w paczeniu - wersja ekstremalna: